Dramat Ukrainy to także dramat naszych Sióstr
Szczęść Boże! Wojna na Ukrainie dotknęła cały świat, ale szczególnie nasze placówki na Ukrainie. W Czarnomorsku koło Odessy służymy razem z S. M. Anną, która jest Ukrainką. Na drugiej placówce w Czerwonogradzie koło Lwowa posługują S.M. Karolina, S.M. Mirosława oraz nasza druga Ukrainka, S.M. Oksana. Na co dzień pracujemy głównie w parafiach - katechizując, prowadząc świetlice dla dzieci, pomagając najbardziej potrzebującym, chorym w domach i bezdomnym. Obecna przerażająca sytuacja zastała mnie akurat w Polsce, podczas rekolekcji.
Każdy z nas chyba do końca nie wierzył, że do tego dojdzie i do tej pory trudno jest uwierzyć, że w XXI wieku przeżywamy dramat okrutnej wojny w centrum Europy. Przez ten fakt nasze placówki znalazły się w bardzo trudnej sytuacji zarówno materialnej, jak i psychicznej. Tylko w sobotę w Czerwonogradzie były cztery alarmy przeciwlotnicze, co zmuszało nasze siostry do natychmiastowego porzucenia zajęć, by chować siebie i ludzi z miasta w piwnicach. To bardzo utrudnia pracę, gdyż siostry bardzo mocno, ze względu na lokalizację blisko granicy z Polską, zaangażowały się w pomoc uchodźcom ukraińskim. Zapewniają noclegi i wyżywienie uciekinierom i bezpośrednio pomagają w poszukiwaniu tym ludziom schronienia w Polsce.
W Czarnomorsku s. Anna została w naszym klasztorze zupełnie sama a ja w tej chwili nie mogę zrobić nic, żeby do niej z powrotem dotrzeć. Jestem z nią w nieustannym kontakcie, na szczęście nie przerwano jeszcze w tamtym rejonie połączeń internetowych, ale nie potrafię sobie wyobrazić co ona czuje słysząc wybuchy i strzelanie w pobliżu Odessy.
Dzisiejsza noc była spokojna, ale czy to pozwala na spokojny sen, kiedy świadomość podpowiada, że niewiele kilometrów od naszego domu trwa bolesne oczekiwanie na kolejne pociski? Na wszystkie możliwe sposoby próbuję dołączyć się do jakiegoś konwoju humanitarnego, dowiedzieć się o sytuacji na drogach i z wielką niecierpliwością czekam na odpowiedni moment, by móc pokonać samochodem te niemal 1500 km, by razem z s. Anną na miejscu służyć najbardziej potrzebującym. Jeżeli nie dotrę do Czarnomorska, to przynajmniej dołączę do sióstr w Czerwonogradzie.
W tej chwili z pomocą znajomych organizujemy zbiórkę różnych materiałów medycznych, środków opatrunkowych i rzeczy pierwszej potrzeby, bym mogła po brzegi wypełnić auto i nie wracać z „pustymi rękami”. Doświadczam ogromnej życzliwości, wsparcia zarówno modlitewnego jak i materialnego nie tylko ze strony moich znajomych, ale również ludzi zupełnie obcych, którzy na różne sposoby chcą nam pomóc. Ktoś kupuje leki, ktoś inny kanistry z benzyną, jeszcze ktoś chce kupić bagażnik na dach, żeby choć trochę „powiększyć” samochód, żebym tylko mogła zabrać jak najwięcej.
W tym szczególnym czasie także nasi parafianie jednoczą się na modlitwie w naszych kościołach i kaplicach zakonnych. W Czerwonogradzie razem z codzienną Mszą Św. ludzie trwają na modlitwie różańcowej oraz przed wystawionym Najświętszym Sakramentem nie tylko rano ale także w godzinach popołudniowych. W Czarnomorsku, ze względu na brak kapłana, parafianie przychodzą do naszej zakonnej kaplicy i razem z s. Anną modlą się Różaniec, trwają na Adoracji oraz uczestniczą w Liturgii Słowa. Wiem, że oni nas bardzo potrzebują, jesteśmy w tym momencie dla nich jedyną ostoją wiary i wsparciem w tych trudnych chwilach. Dlatego modlę się gorąco o możliwość powrotu i dziękuję wszystkim, którzy mnie w tym pragnieniu wspierają. Wiele osób, w tym najbliższa rodzina, odradzają mi wyjazd. Mówią, że przecież wszyscy stamtąd uciekają, obywatele Polski są ewakuowani a Ty chcesz tam wracać… Ale też rozumieją moją determinację, wiedzą kim jestem, że ja nie umiałabym siedzieć spokojnie w Polsce, kiedy teraz to tam jest mój dom, moja wspólnota i moje współsiostry, moje miejsce gdzie mogę służyć najbardziej potrzebującym…
Na obydwu placówkach w najbliższym czasie będzie coraz więcej potrzeb, coraz więcej głodnych i potrzebujących ludzi będzie przychodziło właśnie do naszych drzwi i finanse mogą zacząć szybko topnieć. Wszystko w mieście stoi, nie wszędzie można kupić chleb. Chciałybyśmy zapewnić minimalną pomoc w różnych formach wszystkim, którzy będą jej potrzebowali. Ktokolwiek to czyta i chce pomóc w naszej działalności, to podajemy numery kont, na które można przesyłać środki, aby nas wesprzeć. Nawet jeżeli z Bożą pomocą ta wojna szybko się skończy, to ten piękny kraj jeszcze przez wiele miesięcy, a może i lat, będzie stawał na nogi i będzie wiele potrzeb a my chcemy zrobić wszystko, żeby w tym pomóc, zgodnie z naszym charyzmatem. W imieniu naszej czarnomorskiej wspólnoty oraz sióstr z Czerwonogradu serdecznie dziękuję za wszelką pomoc, za słowa otuchy i przede wszystkim za modlitwę! Niech modlitwa płynie z całego świata, niech świat nie milczy w obliczu tragedii tak pięknego kraju, niech woła o miłosierdzie i pokój!!!
Siostra M. Jonasza – Alicja Bukowska
s. Alicja Bukowska
ul. Św. Józefa 1/3
50-329 Wrocław
Alior Bank
Konto oszczędnościowe w PLN:
IBAN – PL 02 2490 0005 0000 4000 9819 5530
Konto walutowe w EUR:
IBAN – PL 72 2490 0005 0000 4000 9791 2097
kod swift/BIC – ALBPPLPW
Konto walutowe w USD:
IBAN – PL 34 2490 0005 0000 4000 9193 0403
kod swift/BIC – ALBPPLPW
Siostry Elżbietanki posługujące na Ukrainie: