Iwona Król

Link do strony internetowej poświęconej Siostrze M. Iwonie Król: https://smiwonakrol.com/

Siostra Iwona Król – cicha bohaterka Wschowy

Siostra Iwona

Pod koniec wojny, w grudniu 1944 r., na ulicach miasta panował wzmożony ruch. Rozpoczęła się ewakuacja niemieckiej ludności cywilnej. W swoich wspomnieniach S. Iwona wskazuje na ogrom tragedii wielu ludzi, którzy w tych trudnych zimowych warunkach spiesznie uchodzili przed zbliżającym się frontem. Musieli oni zmierzyć się z niezwykle dramatycznymi, życiowymi wyborami. Wielu wschowian popełniało samobójstwa, starcy i słabsi umierali po drodze, matki zostawiały dzieci w nieogrzewanych domach. Wielu z nich uratowała S. Iwona, udzielając opieki i schronienia w domu zakonnym. Zajmowała się też pochówkiem zmarłych. W 1945 r., po zajęciu Wschowy przez wojska radzieckie, Rosjanie utworzyli tu Komendę Wojenną, na czele której stał kpt. Wasiljew. Jego zastępcą do spraw gospodarczych był mjr Miszyn. Od niego to S. Iwona otrzymała przepustkę, aby swobodnie w dzień i w nocy móc poruszać się po mieście i bez przeszkód nieść pomoc chorym i cierpiącym. Któregoś dnia zauważono wyważone drzwi do kościoła parafialnego. Zaniepokojone tym faktem siostry elżbietanki udały się do świątyni, gdzie pod jedną ze ścian znalazły dziwną skrzynkę. Zorientowały się, że jest to bomba zegarowa, która w każdej chwili mogła wybuchnąć. Przerażone, natychmiast opuściły kościół. Jednak S. Iwona, mimo sprzeciwu pozostałych sióstr, narażając życie, wróciła do świątyni i ostrożnie wyniosła skrzynkę na pobliskie planty,  w bezpiecznej odległości od zabudowań. Niebawem bomba eksplodowała, pozostawiając głęboki lej powybuchowy. Oprócz odwagi w S. Iwonie odezwała się jeszcze jedna pozytywna cecha – poczucie odpowiedzialności. Jak wspomina – w Jej uszach jak echo ciągle brzmiały słowa ks. proboszcza Józefa Kliche, który w czasie ewakuacji powierzył Jej klucze do świątyni i prosił o opiekę nad nią. I Ona to zadanie do końca wypełniła – ocalając, tak ważne dla Wschowy, jej duchowe i materialne dziedzictwo.

Siostra Iwona wielokrotnie udawała się do sąsiednich parafii, aby ratować sprzęt liturgiczny przed grabieżą i profanacją. W jednej z wypraw do kościoła w Dębowej Łęce przyniosła komunikanty, ornaty i naczynia liturgiczne, a właściwie przyciągnęła je w koszu na bieliznę. Takie podróże były bardzo niebezpieczne. Wioski były opuszczone przez ludność niemiecką. Przebywali w nich tylko żołnierze radzieccy, którzy zupełnie nie liczyli się z Polakami. Ileż to razy S. Iwona narażała swoje życie, zatrzymywana przez podchmielonych i brutalnych żołdaków. W trudnych, a często beznadziejnych sytuacjach stosowała chytry wybieg, powoływała się na znajomość z mjr Miszynem, którego faktycznie nie znała. Miała tylko przepustkę podpisaną jego nazwiskiem. Ale zdarzyło się tak, że któregoś dnia osobiście poznała Miszyna. Oficer ciężko zachorował i został Jej pacjentem. Po wojnie, do końca życia, S. Iwona ofiarnie służyła chorym  i potrzebującym. Niejednokrotnie też ratowała ludzkie życie. Ktokolwiek zwracał się do niej o pomoc – otrzymywał ją. Do każdego zwracała się ciepło, serdecznie i czule „Kochaniutki…, Złociutki…”. Taką miłosierną siostrę  i pielęgniarkę do dzisiaj pamiętają liczni mieszkańcy Wschowy. Zmarła 8 sierpnia 1990 r., a Jej doczesne szczątki spoczęły na tutejszym cmentarzu parafialnym.

Jej postawa życiowa jest pięknym przykładem człowieczeństwa – całkowitego oddania się służbie Bogu, Kościołowi, miastu i bliźniemu – nie dla nagród na ziemi i ludzkich pochwał. Dla Niej na pierwszym miejscu liczył się człowiek potrzebujący pomocy. I nie ważne, czy był to Polak, czy Niemiec, katolik czy ewangelik. W tym lokalnym wymiarze była pomostem łączącym narodowości, religie, kultury, jakie przez wieki mieszały się w tym mieście. A Jej heroizm i bohaterstwo były dopełnieniem tej życiowej postawy.

Siostro Iwono, cicha bohaterko Wschowy, za to wszystko chcemy ci dzisiaj oddać hołd i podziękować!


                                                                                                                      Jolanta Pawłowska

Idź do góry
Translate »