Rzym, w uroczystość św. Elżbiety i święto bł. Marii Luizy, 2018 r.
Przepiękny przykład życia św. Elżbiety i bł. Marii Luizy zachęca nas, aby ten krótki czas tutaj na ziemi przeżywać dobrze. One pokazały nam, jak należy przyjmować każdy dzień, jak go wykorzystać, nie czekając na lepsze czasy czy przychylnych ludzi.
“W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia.” (2 Tm 4,7-8a)
Kochane Siostry, Drodzy Członkowie i Członkinie Wspólnoty Apostolskiej św. Elżbiety,
Z wielką dumą i wdzięcznością spoglądamy na postać naszej Patronki św. Elżbiety i bł. Marii Luizy, które dziś cieszą się chwałą nieba. Miłość do Boga, ich pobożność i postawa poświęcenia dla ubogich, to cechy, które określają te dwie kobiety. Każdą chwilę dnia przeżywały z myślą o Bogu i bliźnich znajdujących się w potrzebie. Uczynki miłosierdzia, które spełniały z wielkim poświęceniem, były ich codziennym zadaniem, a hojność i miłość ich serca, były znane w całym środowisku w jakim się poruszały. Dla nas, ich duchowych córek, są wzorem i wyzwaniem do życia zgodnego z Ewangelią: „Kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9, 24b). Dlatego za św. Pawłem możemy powiedzieć – w dobrych zawodach wzięły udział. Całe życie biegły do mety, jaką był Chrystus i otrzymały wieniec sprawiedliwości (por. 1 Tm 4,7-8a).
Misja, którą one podjęły, była dobrymi zawodami, a przyświecał im tylko jeden cel – czynić wszystko z miłości do Chrystusa i w ten sposób biec całe życie w Jego kierunku. Otaczały troską dzieci, pielęgnowały chorych, pomagały ubogim, pochylały się nad samotnymi, pocieszały płaczących, dzieliły chleb z głodnymi – a wszystko z myślą o Chrystusie. Nie było im łatwo to czynić, ponieważ niekiedy musiały zaprzeć się siebie, przełamać własny strach i lęk, aby nie stracić z oczu właściwego celu i z odwagą oraz wytrwałością dążyć do mety. Bo bieg, to zmaganie się z przeciwnościami, to pokonywanie zmęczenia, które z czasem przychodzi, to akceptowanie monotonii pracy, przezwyciężanie trudnych doświadczeń i pokus, które podpowiadają, aby odpocząć, zaprzestać dalszego zmagania się. Chociaż wiele było przeszkód na ich drodze, to jednak nie poddały się, nie uległy przychodzącym pokusom, tylko wytrwale biegły, wiary ustrzegły” – jak pisze św. Paweł. Ich życie zanurzone w Bogu stało się zaczynem nowej Wspólnoty. Św. Elżbieta, jak i bł. Maria Luiza, otrzymały wieniec sprawiedliwości, a dzisiaj nam wskazują drogę i wspierają nas w zawodach o wielką nagrodę.
Przepiękny przykład życia św. Elżbiety i bł. Marii Luizy zachęca nas, aby ten krótki czas tutaj na ziemi przeżywać dobrze. One pokazały nam, jak należy przyjmować każdy dzień, jak go wykorzystać, nie czekając na lepsze czasy czy przychylnych ludzi. Swoją postawą zachęcają nas, abyśmy często zwracali się do Jezusa i uczyli się od Niego przeżywać to co trudne w pokorze, bo życie jest nieustannym ofiarowywaniem siebie i spalaniem się dla Boga, które przygotowuje nas na spotkanie z Nim. Bóg będzie sądził nas z miłości, z czynienia dobra, z wypowiedzianych słów, z wykorzystania czasu. Dlatego powinniśmy często pytać się: czy jestem dziś gotowa(y) na spotkanie z Jezusem? Czy żyję tak, abym w każdej chwili mogła (mógł) stanąć przed Bogiem i zdać rachunek z mojego „biegu”?
Św. Paweł w liście do Rzymian zaznacza, że ci „którzy żyją według Ducha” (Rz 8,5b) starają się żyć zgodnie z daną im łaską, być ludźmi na miarę Boga. Właśnie taką osobą była św. Elżbieta, niewiasta mądra i dzielna, która w krótkim czasie upodobniła się całkowicie do swego Boskiego Oblubieńca. Niewątpliwie podsumowaniem jej pięknego życia była jej śmierć: „Kiedy nadszedł 17 listopad 1231 roku, poszła ona przedwcześnie na spotkanie z nie-ogarnionym Bogiem; śmierć dla niej była radością” (A.E. Kędracka, Święta Elżbieta Węgierska s.77). Jej spowiednik Konrad z Marburga tak napisał: „Po tym zaś przyjęła Ciało Pańskie i później aż do wieczora wiele mówiła o najlepszych fragmentach kazań, które słyszała; następnie wszystkich siedzących przy niej z największą pobożnością polecając Bogu jakby słodko zasypiając odeszła z tego świata” (Godzina czytań na św. Elżbietę). Śmierć była dla niej przejściem na spotkanie z Mistrzem, który oczekiwał, aby wręczyć jej wieniec sprawiedliwości. Szła z radością, bo całe jej życie było wytrwałym zdążaniem ku niebu.
Życie bł. Marii Luizy również było ukierunkowane na Boga. Każdego dnia w akcie uwielbienia Jezusa w Najświętszym Sakramencie powtarzała: „W Tobie ja żyję, w Tobie umieram. Jezu, Twoją jestem w życiu i przy śmierci” (Porządek dzienny 1866). A w ostatnim liście okólnym napisała: „Kto wie, jak długo jeszcze będziemy razem, może tylko krótki czas. Moje Kochane Siostry, bym mogła kiedyś w godzinie mojej śmierci powiedzieć: Panie, nie zgubiłam żadnej z tych, które mi powierzyłeś!” (1872). Jej serce było przepełnione troską nie tylko o własne zbawienie, ale także osób, które były jej powierzone. Z heroizmem biegła przez kręte ścieżki życia do wyznaczonej mety. Bardzo zależało jej, aby działalność Zgromadzenia, jak i to wszystko co Siostry czynią, było na chwałę Bożą i dla zbawienia wielu. Żyła zapatrzona w Boga, wsłuchana w Jego słowa, starała się strzec otrzymanego od Boga depozytu wiary i pomnażać go służąc najbardziej potrzebującym. Owoce jej życia można było zobaczyć już w chwili śmierci, kiedy odchodząc z tego świata otoczona była ogromnym tłumem ludzi. Świadomość świętości jej życia przyciągała wiele osób, które modliły się za wstawiennictwem „kochanej Matki wszystkich”- jak ją od dawna nazywali. Piękno życia bł. Marii Luizy podkreślił Ks. Schwalme w czasie mowy pogrzebowej: „Jej podziwu godna cierpliwość i poddanie się, jaką wykazała od początku do końca swej choroby, jest dla nas zapewnieniem, że znosiła ostatnie doświadczenia… według upodobania Bożego… Dlatego właśnie przy jej śmierci można było powiedzieć: Maria najlepszą cząstkę obrała, która od niej odjętą nie będzie” (zob. E. Frankiewicz, Matka Maria Merkert s.517).
Listopadowe dni, co roku przypominają nam o nieuchronnej przemijalności ludzkiego życia. Wzbudzamy refleksję nad sensem życia, nad naszymi zmaganiami, przychodzą nam na myśl drogie nam osoby, których już nie ma pośród nas. W zadumie tych dni, patrząc przez pryzmat wieczności zastanawiamy się nad własnym życiem, że i nam przyjdzie kiedyś zdać rachunek z włodarzowania darami, którymi Bóg nas obdarował. Tak wiele Sióstr odeszło przed nami i zabrało ze sobą czyny swojego życia, śmierć wprowadziła je do wieczności. Kochane Siostry, Drodzy Członkowie Wspólnoty Apostolskiej św. Elżbiety, także dla nas przyjdzie czas na spotkanie z Jezusem w chwili śmierci. Nie wiemy kiedy to nastąpi, ale aby było to radosne spotkanie musimy żyć odpowiedzialnie, bez złudy i udawania, nasze życie musi być transparentne. Nasze słowa, deklaracje i obietnice powinny pokrywać się z życiem, w szarości każdego dnia. Często powinniśmy też zastanawiać się nad tym, czy biegniemy we właściwym kierunku? Czy wszystko co czynimy prowadzi nas do nagrody po śmierci? Czy też nie łudzimy siebie, że mamy jeszcze czas, aby zweryfikować cel biegu? Czy naszą metą jest niebo? Czy nie pogubiliśmy się? A jeśli stwierdzimy, że zagubiliśmy się, zawróćmy póki jeszcze mamy czas, abyśmy także i my otrzymali wieniec zwycięstwa.
Kochane Siostry, Drodzy Członkowie Wspólnoty Apostolskiej św. Elżbiety, z okazji uroczystości św. Elżbiety i święta bł. Marii Luizy życzę nam wszystkim mocnej i trwałej wiary, która pomaga przetrwać trudności i pozwala widzieć dalej niż sięga nasze ludzkie oko, aby teraźniejszość i przyszłość zanurzyć w morzu Bożego Miłosierdzia. Życzę także pokornej i mądrej miłości, która otwiera serca na potrzeby bliźnich i dodaje siły do rezygnacji ze swoich marzeń, planów, aby ofiarować życie dla innych oraz ufnej i pewnej nadziei, która jak iskra zabłyśnie i pozwoli po raz kolejny z entuzjazmem odkryć piękno życia, które może w codzienności dnia stało się szare i nieatrakcyjne.
Łączą się duchowo z wszystkimi Wspólnotami w przeżywaniu naszych elżbietańskich uroczystości, przesyłam najserdeczniej życzenia również od Sióstr Radnych Generalnych i wszystkich Sióstr z domu generalnego,
oddana w Panu
S.M. Samuela Werbińsa
przełożona generalna