Siostry elżbietanki w Norwegii: Stor respekt!
Gdy siostry przyjechały do Norwegii, od samego początku nie robiły różnicy, opiekowały się wszystkimi ludźmi, niezależnie od wyznania. Tak jest do dzisiaj, np. w naszym domu osób starszych w Tromsø jest 15 osób, z których 3 są katolikami. Od prawej: s. M. Asumpta Balcerzak i s. M. Vitalis Grimm
Tekst: Marta Tomczyk-Maryon Zdjęcia: siostry elżbietanki - Prowincja Norwegia i Marta Tomczyk-Maryon
To, że spotykamy się w Norwegii z sympatią, wypracowały przez 140 lat nasze siostry, to nasze dziedzictwo. Wielkie znaczenie ma tu ekumenizm elżbietański.
W tym roku siostry elżbietanki obchodzą jubileusz 140-lecia swojej posługi w Norwegii. Historia Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety zaczyna się jednak nie w Skandynawii, a w Polsce, w Nysie i sięga XIX wieku, kiedy to cztery niezwykłe kobiety: Dorota Klara Wolff, Matylda Merkert, Luiza Maria Merkert i Franciszka Werner dostrzegły swoje powołanie w pomocy ludziom biednym i chorym. Aby zrealizować to pragnienie, w r. 1842 postanowiły założyć własne zgromadzenie, które w r. 1859 zalegalizowały władze świeckie. Potem było trochę problemów i niezrozumienia ze strony Kościoła, ale ostatecznie w r. 1887 papież Leon XIII uznał i zatwierdził działalność elżbietanek. Od tego czasu Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety działa aktywnie w 21 krajach świata. W Polsce znajduje się 6 prowincji zgromadzenia, oprócz tego istnieją 4 prowincje zagraniczne: niemiecka, włoska, brazylijska i norweska oraz Region Rosja obejmujący teren Rosji i Kazachstanu. Dom Generalny mieści się w Rzymie i opiekuje się działalnością sióstr także w innych krajach (tam, gdzie nie ma utworzonej prowincji), np. w Paragwaju i Boliwii.
Prowincja norweska
Składa się z czterech domów w: Oslo (dom prowincjalny, zał. 1891 r.), Hammerfest (zał. 1880 r.), Tønsberg (zał. 1929) i Tromsø (zał. 1906). Od grudnia 2019 do prowincji norweskiej należy również dom w Szwecji w Järfälla.
– Patronką zgromadzenia od początku była św. Elżbieta, średniowieczna księżniczka, pochodząca z Węgier. Dlaczego właśnie ją wybrano na patronkę zgromadzenia? W jaki sposób jej życie i świętość oddziałują na siostry elżbietanki?
– Na medalu, który nosimy na szyi (z lewej) jest z jednej strony wizerunek św. Elżbiety, a z drugiej – Matki Boskiej. Ponieważ jesteśmy elżbietankami, mamy jednak św. Elżbietę na zewnętrznej stronie. Stała się ona naszą patronką, ponieważ poświęciła swoje życie chorym. Była księżniczką, która zrezygnowała ze swojej pozycji i majątku, aby posługiwać chorym w wybudowanym przez siebie szpitalu. Ona szła, podobnie jak nasze Matki Założycielki, do osób, którymi inni gardzili.
– Na czym polega charyzmat i duchowość sióstr elżbietanek?
– 27 września 1842 r. we wspomnienie liturgiczne świętych męczenników, lekarzy Kosmy i Damiana Matki Założycielki odmówiły akt zawierzenia przed obrazem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Oddanie się Sercu Pana Jezusa towarzyszyło od początku naszemu zgromadzeniu i kształtowało naszą duchowość. W każdym domu elżbietańskim jest obraz Serca Jezusowego.
Odpowiadając na Boże wezwanie, siostry od początku pomagały chorym, głównie biednym, którzy nie mieli pieniędzy na opiekę. Matka Klara wiedziała, że pomoc ubogim jest „pielęgnowaniem cierpiących członków Chrystusa”. Dzisiaj już to rozumiemy, ale wtedy, w r. 1842 było to zupełnie nowe myślenie.
Ten charyzmat obowiązuje nas również dzisiaj – pomagamy wszystkim, którzy tego potrzebują, nie pytamy o wyznanie i… ubezpieczenie. Na przykład, kiedy w Niemczech jest wypadek samochodowy, to pierwszym pytaniem jakie pada jest: „czy poszkodowany jest ubezpieczony?” Jeśli nie jest, wówczas zostaje zawieziony do elżbietanek, bo tam przyjmują wszystkich.
Od lewej: s. M. Natanaela, s. M. Katarina Hodyr (przełozona Prowincji Norwegia), s. M. Asumpta
– Wasza patronka św. Elżbieta założyła w Marburgu szpital, który był jednym z pierwszych w średniowieczu. Siostry elżbietanki w wielu krajach zakładały szpitale lub pomagały chorym w ich domach prywatnych. Czy podobnie było Norwegii?
– W Norwegii elżbietanki prowadziły swoje szpitale w Tønsberg, Trondheim, Harstad, Hammerfest i Tromsø. Natomiast w Oslo założyły Dom opieki. Jednak, kiedy w Norwegii uchwalono zmianę w ustawie o aborcji (w r. 1978 zalegalizowano aborcję na życzenie do 12 tygodnia ciąży – dop. MTM) siostry znalazły się w konflikcie sumienia i musiały zrezygnować z prowadzenia szpitali.
Zmiana ustawy zbiegła się również z tym, że w tamtym czasie większość sióstr posługujących w Norwegii zbliżała się do wieku emerytalnego. Opieka nad chorymi była więc dla nich coraz trudniejsza. Dodatkowo budynki szpitalne wymagały kosztownych remontów. Norwegia budowała wtedy nowe szpitale, więc część naszych budynków została przekształcona na przychodnie. Tak stało się na przykład w Tromsø, gdzie w miejscu naszego dawnego szpitala działają obecnie przychodnie, basen i część hotelowa, gdzie mieści się restauracja „De Tre Nonner” (Trzy siostry) – jej nazwa upamiętnia naszą działalność.
– Gdy wyszłyście ze szpitali, zaczęłyście nowe dzieło w Norwegii…
– Mimo swego wieku, siostry wybudowały dwa domy dla osób starszych: w Oslo – dla 20 osób i w Tromsø – dla 15. Wymagało to dużego wysiłku, bo trzeba było sprostać norweskim standardom. A te, ze względu na to, że Norwegia stała się bogatym krajem, są wysokie.
– Czy pensjonariusze waszych domów są katolikami?
– Gdy siostry przyjechały do Norwegii, od samego początku nie robiły różnicy, opiekowały się wszystkimi ludźmi, niezależnie od wyznania. Tak jest do dzisiaj, np. w naszym domu osób starszych w Tromsø jest 15 osób, z których 3 są katolikami. Najważniejsze jest dla nas, aby emeryci wprowadzający się do nas czuli się jak u siebie w domu. Dlatego np. każdy z nich ma swoje meble. To są osoby chodzące, staramy się je aktywować: organizujemy różne spotkania, dbamy o to, aby nie czuli się samotni, dlatego w Oslo obiady jadają wspólnie w jadalni. Podstawą naszej działalności w domach dla osób starszych są dla nas kontakt i współpraca z ich rodzinami. Muszę przyznać, że nasi pensjonariusze dożywają sędziwego wieku. Ale kiedy pojawia się potrzeba całodobowej opieki, wtedy takie osoby muszą iść do szpitala, ponieważ nie jesteśmy w stanie zapewnić im takiej opieki, jak w szpitalu.
– Czym zajmują się siostry w pozostałych Domach – w Hammerfest i Tromsø?
– W Hammerfest dwie siostry pracują w Kirkenparken (dom opieki dziennej i szpital – dop. MTM) jako pielęgniarki u chorych z demencją. To bardzo ciężki oddział. Siostry posługują również w parafiach, jedna jest zatrudniona w Caritasie. W Tønsberg opiekujemy się starszymi i chorymi w domu opieki. W Oslo, Hammerfest i Tromsø przyjmujemy również gości i podróżujących. We wszystkich miejscach pracujemy jako katechetki i pomagamy w parafiach.
– Od sześciu lat jest siostra przełożoną Domu w Tromsø. Jak duża jest ta wspólnota i skąd pochodzą siostry?
– W Tromsø jest nas obecnie cztery siostry. 11 listopada odeszła do Pana, siostra Albina, która miała 104 lata. Była Dunką, a jej życiorys był niezwykły: konwertowała i była jedyną katoliczką w swojej rodzinie. Najstarszą siostrą w naszym domu jest obecnie Siostra Aloysia, to Niemka, która była m.in. przełożoną w Oslo. Mimo swoich 95 lat ma znakomitą pamięć i niesamowitą siłę. Wystarczy nadmienić, że nauczyła się obsługiwać nowoczesną pralkę i pracuje w naszej pralni! Ja i siostra Rita jesteśmy z Polski. Siostra Rita jest młodziutka, nie ma jeszcze trzydziestu lat, nowicjat miała w Norwegii. Nazywamy ją naszym skarbem, bo zajmuje się tłumaczeniami, np. listów Matki Generalnej, pracuje także u ks. bp Berislava jako sekretarka. Koordynuje również całą katechezę w parafii Tromsø. W naszej wspólnocie jest też siostra Monika z Wietnamu, która jest juniorystką i ma jeszcze rok do wieczystych ślubów. Posługuje w zakrystii parafialnej i uczy się języka; wcześniej w Hammerfest pracowała z chorymi. Nasza wspólnota przypomina rodzinę, o którą trzeba się troszczyć. (śmiech).
– Gdy widzę, że wszystkie siostry są zajęte i nikogo nie ma w kuchni, to zakasuję rękawy i zabieram się za robienie obiadu – śmieje się siostra Asumpta
– Jakim językiem posługujecie się w takiej międzynarodowej rodzinie?
– Ponieważ siostry pochodzą z różnych narodowości to musimy mieć jakiś wspólny język. W Norwegii jest to język norweski, natomiast na bazie zgromadzeniowej są nimi włoski, niemiecki i polski. W naszym Domu Generalnym w Rzymie są prowadzone miesięczne kursy, w których biorą udział siostry z różnych krajów. Dla tych młodych sióstr jest to studium życia zakonnego, ale i studium językowe oraz posługi. To niemal jak studia. Oczywiście w Norwegii wszystkie siostry uczą się norweskiego. Ponieważ wiele sióstr pochodzi z Polski, to język polski jest również językiem, którym się posługujemy w niektórych sytuacjach.
Jak wygląda dzień siostry elżbietanki?
(od poniedziałku do piątku)
5:30 – pobudka
6:45 -7:20 – modlitwa czytań i modlitwa poranna
8:00 – Msza św.
8:30 – śniadanie
Potem siostry udają się do swoich obowiązków (katecheza, tłumaczenia, praca fizyczna, opieka nad pensjonariuszami)
12:00 – modlitwa południowa, Anioł Pański
16:00 – czytanie duchowne
16:30 -nieszpory i Różaniec
17:30 -kolacja
18.00 – 19.30 – inne posługi
19: 30 – adoracja
20:00 – kompleta, czyli ostatnia modlitwa dnia
– Codzienny dzień siostry elżbietanki jest wypełniony pracą i modlitwą. Czy wasza rutyna i obowiązki zmieniają się w sobotę i w niedzielę? Kiedy znajdujecie czas na odpoczynek?
– W ciągu tygodnia spędzamy razem czas między kolacją a adoracją. Wtedy oglądamy Wiadomości, czasem gramy w jakąś grę, np. w chińskie warcaby, czytamy listy.
Soboty są inne, bo wtedy siostry mają katechezę lub spełniają obowiązki w kościele. Ale sobotni wieczór jest zarezerwowany na odpoczynek. Wtedy już nie wykonujemy żadnych prac ani tłumaczeń. Oglądamy filmy, gramy w coś.
W niedzielę wstajemy później, modlitwa poranna jest o 07:30. Po modlitwach siostry jadą do parafii na Mszę, jednak ktoś musi zostać w naszym domu, bo nie możemy opuścić naszych pensjonariuszy. Często to jestem ja. Bywa, że jadę na Mszę św. do Karmelu.
W niedziele mamy również obowiązkową rekreację dla wszystkich – jest bardzo rodzinnie.
– Czy życie w waszych Domach na Północy, w Tromsø i Hammerfest różni się od tego w Oslo?
– Na Północy wstajemy trochę później ze względu na klimat. Zimą trzy razy dziennie odśnieżamy, aby zrobić dojazd do naszego domu. Być na Północy, to wyzwanie. Siostry różnie to znoszą, wiele zależy od atmosfery domowej.
– Jak traktowane są katolickie siostry zakonne w tak laickim kraju, jak Norwegia? Czy miały siostry jakieś negatywne doświadczenia?
– Nie, zupełnie nie. Mogę opowiedzieć o pewnym zdarzeniu, które będzie odpowiedzią na to pytanie. Podczas Kapituły Prowincjalnej w Oslo była u nas Matka Generalna. Pojechałam z nią do Ski, do centrum handlowego, bo chciała kupić jakiś prezent. Znalazłam się więc w miejscu, gdzie nikt nas nie znał, bo przecież tam nie mieszkam. Nagle pewna starsza Norweżka zatrzymała nas i powiedziała: „Stor respekt! (Wielki szacunek). Nie pozbywajcie się waszych habitów, musicie dawać świadectwo. Niech was Bóg błogosławi. Jesteście bardzo – potrzebne tutaj w Norwegii”.
Przez to, że siostry pracowały w Norwegii wśród chorych w szpitalach, gdziekolwiek się pojawiamy, spotykamy się z dobrym przyjęciem, nawet wśród młodych ludzi. Jeśli młodzież norweska nie wie kim jesteśmy, to często do nas podchodzą i zadają pytania: „Kim ty jesteś? Wierzysz w Jezusa?”.
To, że spotykamy się w Norwegii z sympatią, wypracowały przez 140 lat nasze siostry, to nasze dziedzictwo. Wielkie znaczenie ma tu ekumenizm elżbietański.
– Jak przedstawia się sprawa powołań? Czy pojawiają się obecnie dziewczęta lub kobiety, które chcą wstąpić do zakonu?
– Najczęstszym źródłem naszych powołań jest Polska. Obecnie jest jedna kandydatka z Polski…
– Czym dla siostry jest powołanie? Co zadecydowało o tym, że w roku 1977 wstąpiła siostra do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety?
– W rodzinnej parafii były siostry elżbietanki, więc miałam z nimi ciągły kontakt. Pochodzę z licznej rodziny, która była zawsze blisko Kościoła. Kuzynka mojej mamy jest siostrą Franciszkanką Maryi, jej brat saletynem. Moja siostra Franciszka wstąpiła do klasztoru w r. 1975. Ja i moje cztery siostry sypałyśmy kwiatki i nosiłyśmy feretrony podczas świąt kościelnych. Interesowałam się jednak sportem, byłam w sekcji piłki ręcznej. Na jednym z obozów sportowych – a było to 16 lipca, w odpust Matki Boskiej Szkaplerznej – poszłam na Mszę Św. I wtedy, w tym kościele postanowiłam, że wstąpię do klasztoru. Miałam wtedy 16 lat. Rodzice zaakceptowali moją decyzję. Nigdy nie wątpiłam w to powołanie.
– W jaki sposób trafiła siostra do Norwegii?
– Byłam katechetką w dwóch dużych parafiach w Polsce. Po dwóch miesiącach pobytu na placówce, pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Otwarłam, a przed drzwiami stały Matka Generalna z Siostrą Prowincjalną.
Matka Generalna powiedziała bez zbędnych wstępów: „Chcę siostrę posłać do Norwegii, co siostra na to?”. Zobaczyłam w tym wolę Bożą. Miałam tylko jedną wątpliwość: Jak ja się nauczę tej mowy? (śmiech)
Przyjechałam do Norwegii razem z siostrą Janiną Kruk, z nyskiej prowincji, która obecnie jest w Hammerfest. Przez pierwsze pół roku byłyśmy w Oslo, gdzie uczyłyśmy się języka. Przyjechałyśmy we wrześniu, a w marcu pojechałyśmy na Lofoty do Harstad, bo tam była wspólnota starszych sióstr. Tam dalej uczyłyśmy się języka i poszłyśmy zrobić norweskie prawo jazdy. Po wakacjach przyjechałam do Oslo.
– Czy posługa w Norwegii różni się od tej sprawowanej w Polsce?
– W Polsce we wszystkie dni tygodnia byłam zajęta katechezą. Praca była bardziej skupiona na jednym zadaniu, tutaj jest inaczej. Katechetka jest katechetką. Ale w Norwegii katechezę mamy raz w miesiącu. Tak więc musimy się tu zajmować wieloma różnymi aktywnościami.
Tutaj trzeba też być sprawnym językowo. Każda z sióstr ma dużo spraw do załatwiania i koordynowania. Myślę, że generalnie, kiedy jest mniej powołań i mniejsza wspólnota, to jest potrzeba większej uniwersalności.
– Niektórzy myślą, że siostry zakonne oddają się tylko modlitwie i ascezie, że są – proszę wybaczyć – nudne i nie mają żadnych zainteresowań. Zadamy kłam temu stwierdzeniu: jakie zainteresowania ma siostra Asumpta? Co daje siostrze radość?
– Lubię książki, chciałabym mieć czas, żeby czytać ich więcej. Prowadzę stronę internetową zgromadzenia w języku polskim i prowincji norweskiej. To jest moje hobby, które daje mi wiele radości.
Teraz tworzę strony wszystkich krajów misyjnych, ostatnio po duńsku. Duński profesor poprawia teksty pisane. Tworzę także strony gruzińskie. To dla mnie relaks. Uwielbiam również piec i gotować, ciągle szukam nowych przepisów, aby je wypróbować. Kiedyś uprawiałam sport, teraz staram się dbać o dobrą formę i codziennie znaleźć czas na spacer.
– Czy jest jakiś święty, który jest dla siostry szczególnie ważny? Ktoś, kto wskazuje drogę lub inspiruje?
– Święta Elżbieta, o której już mówiłam. W początkowej formacji towarzyszył mi św. Maksymilian Kolbe i Jan XXIII. Miałam szczęście być na kanonizacji tego ostatniego w Rzymie. Św. Maksymilian Kolbe zachwycał mnie swoim podejściem do ewangelizacji, zaangażowaniem i skutecznością. Mimo słabego zdrowia wyjechał do Japonii, gdzie nauczył się języka japońskiego. Znakomicie wykorzystywał nowoczesne środki techniczne do ewangelizacji. Może właśnie stąd wzięło się moje zainteresowanie nowinkami internetowymi? Gdy wstępowałam do zgromadzenia, myślałam o przyjęciu imienia Maksymiliana.
– To skąd się wzięła Asumpta?
– Wstępując do zgromadzenia siostry mogą poprosić o pozostawienie imienia z chrztu, wybranie sobie nowego imienia lub zostawić wybór przełożonym. Wybór trzeba jednak uzasadnić. Św. Maksymilian był moim idolem, więc chciałam imię związane z Marią, jednak nie napisałam jakie. Ponieważ św. Maksymilian umarł 14 sierpnia, a następnego dnia jest Wniebowzięcie, to otrzymałam imię Marii Wniebowziętej, czyli Asumpta. Kolejnym ważnym świętym jest dla mnie św. Józef.
– To chyba najcichszy święty w historii. W Ewangelii nie wypowiada ani jednego słowa. Dlaczego właśnie on?
– Właśnie dlatego – niewiele mówi, ale wiele robi. Taka postawa jest wpisana w nasze zgromadzenie. Nie rozpowiadamy o naszych dziełach. Teraz mamy jubileusz 140-lecia i mam dylemat, czy o tym pisać, czy tracić na to czas, czy też zajmować się naszymi codziennymi obowiązkami? Może zamiast tworzenia artykułów w Internecie, lepiej byłoby w tym czasie porozmawiać z którymś z naszych pensjonariuszy? Może ten ktoś czeka na rozmowę? Tak sobie myślę, że jak ludzie chcą, to nas znajdą.
– To bardzo niewspółczesne podejście. Obecnie żyjemy w świecie, który ceni rozgłos i autoreklamę. Ale dobrze, że istnieją dziennikarze, – którzy chcą o siostrach napisać.
– Wiele dzieł, które siostry robią, pozostają anonimowe. Robimy to dla chwały Bożej i dla konkretnych ludzi.
– Kim jest Bóg, dla którego siostra poświęciła całe życie? I jak poczuć Jego działanie w swoim życiu?
– Pan Bóg jest odnośną wszystkiego. Jestem dla Pana Boga. On jest dla mnie Ojcem, wiem, że do Niego zmierzam i mam nadzieję, że dojdę do wieczności z Nim. Każda moja czynność w ciągu dnia, szata, którą noszę, podkreśla, że jestem Oblubienicą Chrystusa.
– Myśli siostra o śmierci?
– Myślę dużo o śmierci, ale nie w strachu. Uważam, że śmierć jest progiem, przejściem do tej lepszej rzeczywistości. Zawsze powtarzam siostrom: Det beste har vi i vente, czyli najlepsze przed nami.
Siostra Asumpta Balcerzak CSSE(ur. 1961) – urodziła się w Polsce, w Mamliczu. W r. 1977 wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety w Poznaniu, śluby wieczyste złożyła 10 sierpnia 1986 r. W Polsce zajmowała się katechezą i dekoracją kościoła. Do Norwegii przyjechała w r. 1988. Początkowo posługiwała w Domu Prowincjalnym w Oslo, w r. 2014 przeniosła się do Tromsø.
Od r. 1996 do 2014 (przez trzy kadencje) była Siostrą Prowincjalną. Od r. 2014 jest przełożoną Domu w Tromsø. Odpowiedzialna jest również za formację duchową sióstr, pełni także obowiązki ekonomki i drugiej radnej Prowincji Norweskiej.
O Kapitule Prowincjalnej Zwyczajnej w Oslo przeczytasz więcej tutaj
Tu znajdziesz wspomnienie o śp. siostrze Marii Albinnie Henningsen
Więcej informacji na temat działalności sióstr elżbietanek oraz zdjęć znajdziesz na ich stronach internetowych w języku polskim i w języku norweskim
Zobacz więcej zdjęć:
Uroczystość 140-lecia obecności i posługi sióstr elżbietanek w Norwegii. Mszę św. w Domu w Oslo sprawował biskup Bernt Eidsvig
Msza św. jubileuszowa w Domu sióstr elżbietanek w Oslo
Dom sióstr elżbietanek wTromsø
W pierwszym rzędzie od lewej: śp. s. M. Albina, s. M. Aloysia. W drugim rzędzie od lewej: s. M. Monika, s. M. Asumpta, s. M. Rita.
Wszystkiego najlepszego z okazji jubileuszu – 140 lat posługi sióstr elżbietanek w Norwegii! Czekamy na następne 140 lat.
Zródło artykułu: katolsk.no