BO POTĘŻNA JEST MIŁOŚĆ …
„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem (…) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22, 37 i 39)
Pan Jezus nauczał i nadal naucza, że najważniejszym przykazaniem jest Przykazanie Miłości. Ma ono być najprostszym, najbardziej oczywistym i najpiękniejszym drogowskazem na drodze człowieka do Pana Boga. Słowa dotyczące Miłości Boga i bliźniego wypowiedziane przez Zbawiciela oświetlały również życie św. Elżbiety i naszych Matek Założycielek.
Potrzeba, aby w sercu każdego człowieka rodziło się poczucie miłości dla bliźnich i ażeby każdy człowiek mógł miłości doświadczyć, aby mógł poznać Miłość Bożą. Wspólnota Apostolska św. Elżbiety w charyzmacie Sióstr Elżbietanek i wzorując się na przykładzie życia św. Elżbiety ma na celu ukazywanie właśnie tej Bożej Miłości każdemu człowiekowi a w szczególności najuboższym.
Chciałabym podzielić się tym co zmieniła we mnie posługa we Wspólnocie Apostolskiej św. Elżbiety i jakie wydała owoce. Zostałam posłana do rodziny wielodzietnej, z którą miałam kontakt już wcześniej pracując w Wolontariacie. Moim zadaniem było dopilnowanie aby jedna z dziewczynek, która miała przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej, uczęszczała na niedzielne Msze święte. Początkowo bardzo się cieszyłam, tym bardziej, że już wcześniej byłam związana tą rodziną. Miałam bardzo doby kontakt z dziećmi i już przedtem w miarę możliwości próbowałam mówić im o Panu Bogu. Pozornie zadanie to wydawało się bardzo proste i przyjemne. Rzeczywistość i czas pokazały jednak, że wcale tak nie było. Rodzina borykała się z wieloma problemami (były to problemy o charakterze patologicznym), a najtrudniejszym był fakt iż rodzice nie ukazywali dzieciom Pana Boga, nie uczęszczali na niedzielną Mszę św. Dziewczynka z którą pracowałam bardzo często się buntowała, pytała dlaczego musi chodzić do kościoła skoro nikt z członków jej rodziny nie chodzi. Z czasem też obowiązków przybywało. Poza niedzielnymi Mszami rozpoczęły się cotygodniowe spotkania dzieci z księdzem, nabożeństwa: różaniec, roraty itp. Bardzo zaangażowałam się w tą posługę i jeszcze bardziej związałam się z dziećmi. Często słyszałam z ust dziewczynki, że nie chce przystąpić do Komunii, że Pana Boga nie kocha. W takich chwilach odczuwałam niejednokrotnie rozpacz, zniechęcenie, nie mając jednocześnie zbyt dużego oparcia w jej rodzicach, którzy niejednokrotnie stwarzali problemy. Nie mogę jednak pominąć faktu, że był czas, kiedy pilnowali, aby ich córka chodziła ze mną na Mszę, nabożeństwa, spotkania, choć nie zawsze tak bywało. W chwilach mojego zwątpienia mogłam zawsze polegać na Wspólnocie, w której wszyscy wzajemnie się wspieraliśmy, przede wszystkim przez modlitwę. Siostra, która nas prowadziła i kształtowała nieustannie kierowała nas ku Panu Bogu, wspierała radą, krzepiącym słowem i co najważniejsze swoim wstawiennictwem przed Bożym Tronem.Chciałabym też wspomnieć o cudzie pierwszej spowiedzi Malwinki – tak miała na imię ta dziewczynka. Bardzo się bała, krepowało ją także to, że nie umiała dobrze czytać i pisać. Nie chciała iść do spowiedzi. Siostra Emanuela – kierująca naszą Wspólnotą – przygotowała ja do Sakramentu Pokuty. Była to spowiedź bardzo uroczysta. Malwinka odchodząc od konfesjonału przybiegła do mnie bardzo radosna, z jej serduszka wypłynęło wtedy bardzo dużo dobra i miłości. Była bardzo szczęśliwa pomimo tego, że prawie wszystkie dzieci przyszły z rodzicami, a ona była tylko ze mną. Było to bardzo przykre, ale nie zmniejszyło jej radości i ogromnego uśmiechu.
Po roku czasu pracy z Malwinką, po wielu trudach, przeciwnościach, „burzach” nadszedł dzień pierwszej Komunii Świętej. Kilka dni wcześniej pytając – dlaczego przystępuje do Komunii i czym ona jest, powiedziała, że najważniejszy jest w tym dniu Pan Jezus i ,że to Jego przyjmie do swego serduszka. Było to dla mnie czymś niezwykłym. Dziewczynka, która powtarzała często, że Pana Boga nie kocha, nagle cieszy się z Jego obecności. Dzień jej Pierwszej Komunii był dla mnie jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu.
W czasie posługi w tej rodzinie zrozumiałam bardzo ważną istotę: Pan Bóg naprawdę może uczynić wszystko i co najważniejsze tylko On może. Moje wszelkie załamania w tym czasie wynikały z tego iż to ja chciałam działać, mówić, chciałam, aby Malwinka mnie słuchała. Pragnęłam swoimi siłami dobrze przygotować ją się do Sakramentu Eucharystii. Przez taką postawę stawałam tym samym na przeszkodzie w działaniu Pana Boga. Dopiero, kiedy uznałam swoją słabość, bezsilność, kiedy stanęłam z boku, On zaczął czynić cuda. Pamiętam niezwykłą sytuację. Byłam wtedy zupełnie zrezygnowana. Malwinka nie chciała chodzić na Mszę i spotkania, jej rodzice powiedzieli, że nie będzie chodziła ze mną, ale sama. Oczywiście po jakimś czasie nie uczęszczała w ogóle. Mój kontakt z tą rodziną został na jakiś czas zawieszony. Byłam wtedy przekonana, że dziewczynka nie przystąpi do Pierwszej Komunii. Pewnego dnia przechodząc obok ich domu przybiegła do mnie i sama poprosiła, abym znów przychodziła i zabierała ją na Mszę św. To było niezwykłe, wtedy też zrozumiałam i doświadczyła po raz kolejny, że dla Pana Boga nie ma sytuacji niemożliwych, że On może wyprowadzić dobro z najtrudniejszej sytuacji i że tylko On ma moc, nie ja. Wtedy oddałam wszystko w Jego ręce.
Łaska pierwszej Komunii Świętej bardzo zmieniła Malwinkę. Stała się grzeczniejsza, posłuszniejsza, spokojniejsza, bardziej zrównoważona. Obecnie nie mam już bezpośredniego kontaktu z tą rodziną, ale wiem, że Pan Jezus, który przyszedł do jej serduszka pozostanie w nim na zawsze i pomoże jej kroczyć drogami świętości mimo tak trudnej sytuacji w jakiej musi się wychowywać.
Posługa we Wspólnocie dała mi bardzo dużo dóbr duchowych. Zmieniła moją osobowość, nauczyła większej ufności do Pana Boga. Zrozumiałam w pełni, że On Jest i może uczynić wszystko. Pomogło mi to we wzrastaniu w pokorze i rzeczywistym spojrzeniu na własną osobę. Bardzo mnie wzbogaciło duchowo, otwarło na drugiego człowieka. Mogłam głosić miłość Pana Boga jednocześnie jej doznając i tak bardzo realnie doświadczając.
Działalność we Wspólnocie nauczyła mnie również oddania i umocniła w rozeznawaniu powołania. Dziś jestem szczęśliwa, że idąc za głosem Pana Boga będę mogła w duchu charyzmatu Sióstr Świętej Elżbiety głosić Bożą miłość i jeszcze pełniej się na nią otwierać. Siostra, która kierowała naszą Wspólnotę powiedziała mi kiedyś, że najważniejsza jest miłość. Powtórzyła słowa Pana Jezusa, które wydają się tak oczywiste i zrozumiałe, ale jednocześnie tak dalekie współczesnemu światu. Wystarczy tak niewiele, aby kochać i być kochanym. Doświadczyłam tego posługując we Wspólnocie Apostolskiej Świętej Elżbiety.