Koronavirus w Paragwaju

04.04.2020

Dzisiaj 3 kwietnia dokonało się zawierzenie Matce Bożej narodu paragwajskiego. Miało to miejsce w sanktuarium naszej Matki z Caacupe. Akt ten był poprzedzony dziewięciodniową nowenną, przeżywaną w rodzinach, wspólnocie, w łączności za pomocą środków społecznego przekazu. Paragwajczycy są bardzo maryjnym narodem, więc z pewnością dzisiejszy wieczór dodał im otuchy i wlał w serce nadzieję.

Koronavirus rozpanoszył się na świecie i nie ominął Paragwaju. Trudno jest cokolwiek powiedzieć; 11 marca zamknięto szkoły, uczelnie, kościoły i wszystkie inne miejsca, gdzie gromadzą się i spotykają ludzie. Pozamykano granice lądowe i powietrzne. Narodowa kwarantanna. Potem wprowadzono ograniczenia godzinowe w poruszaniu poza swoim domem, a następnie od 2 tygodni trwamy w „aislmiento” czyli w ogólnym zakazie wychodzenia z domu, kompletna izolacja, najwyżej do apteki i sklepu spożywczego.  Ilu zarażonych, ilu zmarło, ilu jest pod jakimś nadzorem??? Można przeczytać w Internecie… obawiamy się jednak, że te dane nie są prawdziwe… teraz mówi się o początkowej fazie koronavirusa…, a więc kolejne nadejdą. Jest to smutne i przerażające… jak jeszcze weźmiemy pod uwagę kulawy, delikatnie ujmując, system zdrowotny, wyposażanie szpitali, przychodni, ośrodków zdrowia, albo raczej ich brak, to smutek, przerażenie i ból tylko wzrastają.  Na misjach mamy więcej niż jedną ojczyznę, a więc przeżywamy co najmniej podwójnie wszystko, co się dzieje. Jednak nie popadamy w pesymizm. Dzięki Bogu jesteśmy zdrowe.

Zasady wprowadzone przez Ministerstwo Zdrowia, Edukacji, Pracy… spowodowały, że nie możemy przyjmować dzieci do świetlicy, nasze przedszkole zamknięte, katechezy w szkole też nie ma… Praca duszpasterska z grupami np. ministrantów czy kółko misyjne, spotkania formacyjne z przyszłą grupą Apostolatu św. Elżbiety… też zawieszone. Można powiedzieć, że wszystko stanęło w miejscu, tylko trawa na podwórku rośnie jak szalona, chociaż właśnie nadeszła u nas jesień.   Jednak to nie oznacza, że nic się nie dzieje… po pierwsze pogłębiamy życie wspólnotowe, na modlitwie, adoracji, również na Eucharystii, bo mamy to szczęście, że ją mamy, a w ostatnim tygodniu nasza zakonna kaplica stała się miejscem, z którego transmituje się Mszę św. dla całej parafii i dla tych, którzy chcą uczestniczyć w niej uczestniczyć. Dzielimy nasz czas między prace domowe, na ogrodzie, wspólnotową rekreacje…, ale to nie wszystko… Drogą internetową – mniej lub bardziej doskonałą – trwa edukacja, w taki bowiem sposób przesyłane są zadania dla uczniów, potem będzie jedno wielkie sprawdzanie zeszytów… nasza juniorystka s. M. Luisa taką też drogą realizuje zadania i ćwiczenia na studiach. I taką też drogą ewangelizujemy. Facebook, WhatsApp… służą, żeby dać dobre słowo, uśmiech, nieść nadzieję, żeby zwyczajnie zapytać, jak się czuje drugi człowiek. Taką też drogą trwa konkurs dla ministrantów, duszpasterstwo nauczycieli w szkole parafialnej, Dobra Nowina dla tych, których mamy w naszych kontaktach.

Jak wiemy, życie zakonne powiększyło znacznie nasze rodziny, o które się martwimy, za które się modlimy, których troski dzielimy… życie misyjne powiększyło to grono jeszcze znaczniej. Mamy tutaj do czynienia głównie z ludźmi, rodzinami biednymi. Wielu z nich, tak jak bardzo dużo Paragwajczyków w ogóle, pracuje na ulicy, np. sprzedaje owoce, myje szyby okien samochodowych na skrzyżowaniach, żyje „z dnia na dzień”, tzn. z pracy, która często nie jest zrejestrowana, więc nie chroniona, bez zabezpieczeń… ale ponieważ daje jakiś codzienny zysk, to się tak pracuje, na dzisiaj wystarczy na jedzenie dla rodziny, a jutro znowu coś przyniesie… to nie ignorancja, to cały chory system, który nie pozwala ludziom normalnie pracować i godnie zarabiać…(w Paragwaju jest mały procent ludzi bardzo bogatych i duży procent ludzi bardzo biednych, nie ma klasy średniej). Można więc sobie wyobrazić, co się dzieje, bo właśnie wszystko jest zamknięte, ograniczone, nie ma ruchu, a więc i nie ma takiego zysku… Obecne oblicze koronavirus to bieda, brak środków na zakup żywności… w ubiegłym tygodniu (mimo zakazu wychodzenia z domu) wyruszyłyśmy do naszych biednych, około 20 domów, rodzin, osób samotnych, rozwożąc paczki żywnościowe, dobre słowo i uśmiech. W ogóle to Paragwajczycy strasznie cierpią, bo to jest naród niezwykle serdeczny, pełen uścisków, dotyków, buziaków, objęć…. A teraz nie można… wszystko ma dystans…, ale trzeba mieć nadzieję, że odrobimy wszystkie zaległe uściski i buziakiJ

Ludzie są wystraszeni, nie wiedzą, jak to będzie dalej, kto przyjdzie im z pomocą, na kogo mogą liczyć… obiecano pomoc rządową… jakoś do końca jej nie widać… my z naszą elżbietańską pomocą zawitamy ponownie przed świętami.

Dzisiaj 3 kwietnia dokonało się zawierzenie Matce Bożej narodu paragwajskiego. Miało to miejsce w sanktuarium naszej Matki z Caacupe. Akt ten był poprzedzony dziewięciodniową nowenną, przeżywaną w rodzinach, wspólnocie, w łączności za pomocą środków społecznego przekazu. Paragwajczycy są bardzo maryjnym narodem, więc z pewnością dzisiejszy wieczór dodał im otuchy i wlał w serce nadzieję.

Na naszych oczach po raz kolejny rozgrywa się walka między dobrem a złem. Na skalę światową jesteśmy świadkami wielu ludzkich tragedii ale też i wielkich serc. Nikt z nas nie wie, jak długo potrwa to wszystko, ilu ludzi „zabierze” koronavirus i co jeszcze się wydarzy. Naszą walkę toczymy na kolanach, przed i przy Jezusie Eucharystycznym, za pośrednictwem Jego i naszej Mamy. Niech Ona wstawia się za nami uprasza nam potrzebne łaski wszędzie, gdzie jesteśmy – teraz i w godzinę naszej śmierci.

Serdecznie pozdrawiamy
Siostry z Paragwaju

Zobacz zdjęcia

Udostępnij:
Idź do góry
Translate »